Skinforge Records
Brzmi jak: Pannihilatera z martwym perkusistą
Nowoczesny thrash niejedno ma oblicze. To, które pokazują
Szwedzi, nie jest nawet najohydniejsze. Całkiem słuchalne połączenie wpływów
Pantery i Annihilatora, fajne sola, trochę zbyt jednostajne darcie ryja. Sporo
momentów, lecz żadnego hiciora. Cóż, nie każdy rodzi się Jeffem Watersem.
Klinicznie sterylne brzmienie zastanawia, lecz już w pierwszym numerze
uwydatnia się automatyzm partii perkusji. No tak, płytę zrobiono pod „trupa”.
Zabawne, ale po zebraniu pełnego składu Nuclear Salvation mogą zamieszać. Albo
i nie, bo nowa fala wynosi tonę bardziej utalentowanych kapel. Więcej na
www.facebook.com/nuclearsalvationofficial
Vlad Nowajczyk [4.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz