wtorek, 25 czerwca 2013

DOCTOR SPEED „Face To Face”

MDD Records
Brzmi jak: kał roku
Zera stawiam jeszcze rzadziej niż dychy, zatem fanfary! Czwórka weteranów ze Stuttgartu trafiła w odwróconą dziesiątkę. Skojarzenia ze szczecińskim Heavy Water jak najbardziej wskazane, szok jak bardzo te kapele są do siebie podobne. Polacy już, na szczęście, nie grają, za to Niemcom ktoś uczynił straszną krzywdę, wydając ich potwornie złą muzykę na srebrnym krążku. Oczywiście sami musieli za to zapłacić. Ludzie z MDD zachowali się jak ktoś, kto bierze kasę od upośledzonego dziecka za wpisowe na test do Mensy. Haniebnie!
Rzut oka na zdjęcie. Wąsy i zaczeska pana basisty kojarzą się z osiedlowymi festynami i faktycznie, poziom się zgadza. Już w pierwszym kawałku, przy próbie przyspieszenia, perkusista gubi rytm. Właściwie każda zmiana oznacza kolejne zguby u wszystkich, poza wokalistą. Ten myli się rzadziej, pewnie dlatego że opanował śpiewy szantowe. Takie zaś dominują na tym przeraźliwie, bluźnierczo wręcz złym krążku. Nic nie jest tu zagrane choćby poprawnie, „Face To Face” powinno się prezentować terrorystom w Guantanamo. Naklejka na pudełku głosi: „Debiutancki Album Niemieckiej potężnej Heavy Metalowej Siły. Dla fanów: Grave Digger, Helloween, S.D.I., Stormwitch, Heavens Gate...” Nie dajcie się zwieść. Bardziej stosowne byłoby opakowanie od tabletek do szamba. Co najbardziej przerażające, oni (pod różnymi nazwami) rzępolą jakieś ćwierć wieku. Mam szczęście, nikt z moich znajomych nie lubi ich na www.facebook.com/doctorspeedband

Vlad Nowajczyk [0]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz