MDD Records
Brzmi jak: kał roku
Zera stawiam jeszcze rzadziej niż dychy, zatem fanfary!
Czwórka weteranów ze Stuttgartu trafiła w odwróconą dziesiątkę. Skojarzenia ze
szczecińskim Heavy Water jak najbardziej wskazane, szok jak bardzo te kapele są
do siebie podobne. Polacy już, na szczęście, nie grają, za to Niemcom ktoś
uczynił straszną krzywdę, wydając ich potwornie złą muzykę na srebrnym krążku. Oczywiście
sami musieli za to zapłacić. Ludzie z MDD zachowali się jak ktoś, kto bierze
kasę od upośledzonego dziecka za wpisowe na test do Mensy. Haniebnie!
Rzut oka na zdjęcie. Wąsy i zaczeska pana basisty kojarzą
się z osiedlowymi festynami i faktycznie, poziom się zgadza. Już w pierwszym
kawałku, przy próbie przyspieszenia, perkusista gubi rytm. Właściwie każda
zmiana oznacza kolejne zguby u wszystkich, poza wokalistą. Ten myli się
rzadziej, pewnie dlatego że opanował śpiewy szantowe. Takie zaś dominują na tym
przeraźliwie, bluźnierczo wręcz złym krążku. Nic nie jest tu zagrane choćby
poprawnie, „Face To Face” powinno się prezentować terrorystom w Guantanamo. Naklejka
na pudełku głosi: „Debiutancki Album Niemieckiej potężnej Heavy Metalowej Siły.
Dla fanów: Grave Digger, Helloween, S.D.I., Stormwitch, Heavens Gate...” Nie
dajcie się zwieść. Bardziej stosowne byłoby opakowanie od tabletek do szamba. Co
najbardziej przerażające, oni (pod różnymi nazwami) rzępolą jakieś ćwierć
wieku. Mam szczęście, nikt z moich znajomych nie lubi ich na www.facebook.com/doctorspeedband
Vlad Nowajczyk [0]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz