High Roller Records
Brzmi jak: półnowoczesny power metal
Choć stalowi skrytobójcy powstali już w 1982 roku, dopiero
reaktywacja w 2005 przyniosła im porządną organizację i powiększającą się
dyskografię. Drugi pełny krążek przynosi osiem własnych (i cover Rush) numerów,
połączonych tematyką wojenną. Sabaton! – zakrzykną wszyscy. Nieprawda! –
odpowiem. Amerykanie nie leją lukru, łoją porządny power metal w starym stylu,
za to z nowoczesnym szlifem. Coś pomiędzy nowym Accept, solowymi płytami
Dickinsona a Jag Panzer z Broderickiem. Ze szczególnym wskazaniem na tych
ostatnich, bowiem pojawia się kilka wyraźnych zrzynek z twórczości kultowej
formacji z Kolorado. I za to ocena w dół, bo inspiracje nie muszą być odgrywane
nutka w nutkę („God Save London”, „Normandy Angels”). Bardzo solidny,
nienachalnie przebojowy krążek. Podawać sabatoniarzom jako lekarstwo. Może
wyrosną na metalowców. Więcej na www.myspace.com/steelassassin
Vlad Nowajczyk [6.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz