wtorek, 17 września 2013

LEAVE SCARS „The Arrival”

Brzmi jak: epicki thrash metal
Co jest z tymi Belgami? Kolejna thrashowa formacja z niewielkiego królestwa i znów kłopoty bogactwa. Leave Scars, pomimo nazwy, nie są bynajmniej epigonami Dark Angel. Ba, „Time Does Not Heal” wydaje się jedynym krążkiem Amerykanów, jaki miał wpływ na kwintet z Turnhout. Niewielki w dodatku. Na „The Arrival” ściera się bowiem post-thrash z lat 90-tych (Biohazard, wczesne Machine Head, i, a jakże, Channel Zero) z klasyką tego gatunku (Slayer, Exodus, Kreator) oraz typowo ajronowymi patatajami. Efekt? Powalający! Wszystko zazębia się idealnie, kawałki skomponowane są świetnie i nie ma się do czego przyczepić. Podobnie jak ich krajanie z Sanity’s Rage, Leave Scars wymagają skupienia i wielu przesłuchań, nie jest to prosty thrash do machania banią od pierwszego razu. Gdy już za kudły złapią, puścić nie chcą. Najlepszym dowodem niech będzie fakt, iż niniejszy album przez ostatni miesiąc bardzo rzadko opuszczał mego discmana. Nie leniłem się więc. Po prostu chciałem przesunąć moment odłożenia „The Arrival” na półkę. Stało się. Więcej na www.facebook.com/leave.scars

Vlad Nowajczyk [8]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz