Brzmi jak: brytyjski heavy metal
Wbrew pozorom ci Angole to nie debiutanci, istnieją co
najmniej od 18 lat! Doświadczenie słychać w głosie Steve Bella, który potrafi
nie tylko czysto śpiewać ale i solidnie, z chrypką, wydrzeć się. Mocno
przypomina Belladonnę, a że pierwszy numer to klasyczna zrzynka z kapeli
wspomnianego wokalisty, miałem już ochotę odpuścić dalsze słuchanie drugiego
albumu Disarm Goliath. Kiedy przypominają sobie, skąd pochodzą, robi się już
ciekawiej. Maidenowo w lżejszych momentach, Ravenowo w cięższych, ocierających
się o proto-thrash. Ostatni na płycie „Cry Of The Banshee” robi spory apetyt na
więcej, ale wtedy znów dostajemy kalkę Anthrax... Wyraźnie brakuje tu
ostatecznego szlifu, lecz zespół ma spory potencjał i słucha się go przyjemnie,
choć do szaleńczego headbangingu jeszcze nie zaprasza. Pójdą za ciosem? Trzymam
kciuki. Więcej na www.facebook.com/disarmgoliathuk
Vlad Nowajczyk [6]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz