Metalbox Recordings
Brzmi jak: wyraźny regres formy
Debiut był obiecujący, ale z dwójką się panowie Anglicy
chyba pospieszyli. Babole wokalne i perkusyjne, kompozycje wyraźnie
niedorobione. Dyć taka muza powinna kipieć, a tu temperatura jest ledwie
letnia. Podobieństwo do Powerwolfa gdzieś się ulotniło, kawałki podążają
donikąd i tam już pozostają. Zaledwie fragmenty wytrzymują porównanie z „Tales
Of The Ost”. Stuka Squadron chcieli dociążyć brzmienie w stylu wczesnych
Ironów, ale zabrakło pary... i z pewnością chemii. Jeszcze przed oficjalnym
wydaniem płyty zespół poszedł w rozsypkę. Nieważne już dziś, kto został
wywalony i zarejestrował na odchodnem nazwę. Faktem jest, że trzech byłych Stukasów
przemianowało przymusowo kapelę na Iron Knights i pod tym szyldem wyszedł niniejszy
krążek. Krótko potem z nagrywającego składu pozostał już tylko... perkusista. Nie
spodziewałbym się zatem nic ciekawego z ich obozu. Cóż, życie. Więcej nic, bo
zespół skasował stronę.
Vlad Nowajczyk [4.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz