High Roller Records
Brzmi jak: (hard)rockowy odcień NWOBHM
Gaskin nie należy do najpłodniejszych twórców NWOBHM. Ledwie
dwa krążki „w epoce” i dwa kolejne w XXI wieku. Pomimo zaklasyfikowania do tej
samej grupy co Iron Maiden (uwaga, spoiler: „Wasting Love”) czy Angel Witch,
bliżej im do Rainbow, Ozzy’ego z „Shot In The Dark” (dosłowny cytat),
Whitesnake albo wręcz... Journey. Nie zgrzytajcie zębami, „Edge Of Madness”, choć
opatrzona mrocznymi: okładką i tytułem, to dzieło lajtowe na maksa. Pojawiają
się wprawdzie rasowe riffy („Heart Like Thunder”), lecz już za chwilę obcujemy
z dźwiękami... saksofonu. Więcej tu bluesa (zwłaszcza wokal Paula nim zaciąga)niż
heavy metalu. Przyznaję, pierwsze wrażenie nie było pozytywne. Odświeżywszy
sobie klasyczne krążki grupy stwierdzam jednakże, iż ta żywa skamielina ma się
dobrze i niech dalej gra swoje, bez oglądania się na trendy. Nawet jeśli te „trendy”
oznaczają tylko cięższych rówieśników. Więcej na www.facebook.com/paul.gaskin
Vlad Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz