Brzmi jak: powermetalowe Limbonic Art
Pamiętacie norweski duet, rozpędzający swą sekcję do
prędkości ponaddźwiękowych za sprawą wplatania w aranżacje wygibasów
automatycznego perkusisty? Jeśli nie, z pewnością znajdziecie ich w sieci, aby
skonfrontować swe odczucia z moimi. Australijski kwartet poczynił bowiem
identyczne założenia. Po co nam żywy bębniarz, przecie on tego nie ogarnie.
Kilku by ogarnęło, lecz na nich Knightmare z pewnością nie stać. Blind Guardian,
Iced Earth, Stratovarius, Dragonforce – oto lista grup, z których w miarę
świeżego dorobku czerpią pełnymi garściami czterej panowie z Melbourne. Nic
zaskakującego, ale zagrane ze sporym polotem. Przyjemność z odbioru muzy
zmiejszona jest jednak znacznie za sprawą nieludzkiego bębnienia. Lubię ludzi.
Tak po prostu. Więcej na www.facebook.com/knightmaremetal
Vlad Nowajczyk [4]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz