wtorek, 17 grudnia 2013

LORDS OF THE TRIDENT „Chains On Fire”

Junko Johnson Records
Brzmi jak: heavy metal z komediowym zacięciem
Niech was nie zmyli image tej ekipy, to nie jest barowy coverband, założony dla żartu. Pomimo komediowych fatałaszków i fryzur, Lords Of The Trident do swej muzy jak najbardziej się przyłożyli. Najwięcej tu odniesień do Dio, Rainbow, Iron Maiden, zatem klasyka pełną gębą. Gębą Fanga Von Wrathensteina, którego skala zaskakuje na duży plus. Potrafi też growlem pojechać, a jakże. Grajkowie, choć wyglądają jak wyglądają, nie ustępują frontmanowi pod względem umiejętności. Do tego okazują się niezłymi kompozytorami, bowiem „Chains On Fire”, pomimo 68 minut, nie nuży. Klasyczny heavy zagrany z jajem, polotem i bez patyny. Chwilami (w najlżejszych momentach) kojarzą mi się z Tragedy, ciekawe czy ich koncerty są równie wesołe... Więcej na www.facebook.com/lordsofthetrident

Vlad Nowajczyk [7.5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz