Junko Johnson Records
Brzmi jak: heavy metal z komediowym zacięciem
Niech was nie zmyli image tej ekipy, to nie jest barowy
coverband, założony dla żartu. Pomimo komediowych fatałaszków i fryzur, Lords
Of The Trident do swej muzy jak najbardziej się przyłożyli. Najwięcej tu
odniesień do Dio, Rainbow, Iron Maiden, zatem klasyka pełną gębą. Gębą Fanga
Von Wrathensteina, którego skala zaskakuje na duży plus. Potrafi też growlem
pojechać, a jakże. Grajkowie, choć wyglądają jak wyglądają, nie ustępują
frontmanowi pod względem umiejętności. Do tego okazują się niezłymi
kompozytorami, bowiem „Chains On Fire”, pomimo 68 minut, nie nuży. Klasyczny
heavy zagrany z jajem, polotem i bez patyny. Chwilami (w najlżejszych
momentach) kojarzą mi się z Tragedy, ciekawe czy ich koncerty są równie
wesołe... Więcej na www.facebook.com/lordsofthetrident
Vlad Nowajczyk [7.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz