Starheaven Records
Brzmi jak: bluesrockowe meandry NWOBHM
Zasada płodozmianu ważna jest. Dlatego po thrashowych
petardach na tapetę biorę staruszków z Soldier. Przyznaję, nie spodziewałem się
aż tak udanego albumu. Choć Ian Dick i spółka wyglądają na mocno zmęczonych
życiem dalekim od gwiazd rocka, w muzie tego nie słychać. Ciekawostka:
wokalista Richard Frost brzmi bardzo podobnie do tego gamonia z Jamiroquai w
czapce z niedźwiedzia. Soldier nie gra na szczęście pop-funky. Soldier gra przebojowego rocka, unurzanego w bluesie i posypanego metalowymi opiłkami. Nie tylko nie spodziewałem się tak
udanego albumu. Nie pomyślałbym, iż tak lekka muza wkręci mi się niemożebnie. Zabawne,
co nie pasowało mi w Savage, tutaj wydaje się idealne. Kwestia nie stylistyki,
a jakości kompozycji. Bita godzina hiciorów, które powinny lecieć w radio przez
24h na dobę. Nie ma sensu wymieniać tytułów, musiałbym bowiem przepisać
tracklistę. Soldier nagrał genialny krążek. Czepiać się muszę, zatem dodam
tylko, że przydałoby się jeszcze trochę mięcha. Więcej na www.
Vlad Nowajczyk [9]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz