wtorek, 4 lutego 2014

POLARIS „Dawn Of The Last Day”

Brzmi jak: tupa tupa or die
Jak jak to lubię. Niemcy, którzy nie brzmią jak Niemcy. No, może perkusista Stefan Goldberg, grający straszne kwadraty. Reszta to zauważyła i już go z nimi nie ma. Wracając do zawartości pełnoczasowego debiutu thrashers z Bochum, mają na siebie zdecydowanie ciekawy pomysł. Mocno inspirują się legendami ze Wschodniego Wybrzeża. Wokalista brzmi jak mocno wkurwiony Billy Milano, griffy przywodzą na myśl Nuclear Assault, a solówki – tu zwrot w stronę Bay Area: Exodusa. Większość melodyki oparta jest, bardzo crossoverowo, o wokal. Efektem jest album przebojowy, spójny i mający własny sznyt. Nieczęste to przy debiutach, ale Polaris istnieje już od dekady. Oby „dwójkę” wydali najpóźniej za rok, bo ich sposób na thrash bardzo mi odpowiada. Więcej na www.facebook.com/polarisofficial

Vlad Nowajczyk [7]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz