Brzmi jak: progresywny thrash metal
Czyżby chodziło o substancję, którą zajadał Johnny Depp w
„Las Vegas Parano”? Młodzi Kanadyjczycy, jakich by dragów nie używali,
prezentują na swym debiucie jazdę bez trzymanki. Od Thin Lizzy przez Celtic
Frost, Megadeth, Panterę, do Mastodon. Umiejętnie łączą dość odległe od siebie
patenty i utrzymują wysoki poziom przez cały czas trwania albumu. Nie stronią
od zaskakujących zagrywek (banjo wplecione między gitary, czad!), ale pamiętają
o zachowaniu odpowiedniej dozy heavy- i thrashmetalowego tradycjonalizmu. Będą
z nich ludzie. Więcej na www.facebook.com/adrenechrome
Vlad Nowajczyk [7.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz