Brzmi jak: hard’n’heavy z thrashowym pazurem
Nie dajcie się zmylić, to nie jest zespół thrashowy. Filadelfijskie
trio ciężko gdziekolwiek zaklasyfikować. Wokalizy raz śpiewne, za chwilę
rozwrzeszczane. Kojarzą się odrobinę z Sister Sin, ale śmiem twierdzić iż
Deanna Gardas ma ciekawszą barwę głosu. I jest ładniejsza, huehue. Drugi
istotny element kapeli to gitarzysta i basista Mita Chryczenko. Co ten chłopak
wyczynia! Hardrockowe riffy brzmią tu niczym grane przez Megadeth! Umiejętnie
buduje też klimat, a do tego robi tło na basie. Jego styl shredowania wydaje
się oszczędny, ale nie ma tu żadnych niedoróbek, są za to fenomenalny feeling i
pomysłowość. Riffy, riffy, riffy!!! Przyznaję, jaram się tym krążkiem. Dziesięć
kawałków,średnio po 6 minut każdy, a wydaje się o połowę krótszy. Tyle się
dzieje, tak dobrze się dzieje, tak szybko się dzieje! Szkoda, że Deanna już nie
śpiewa w kapeli, której dalsze losy stoją pod dużym znakiem zapytania... Więcej
na www.mistressband.com
Vlad Nowajczyk [9]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz