poniedziałek, 31 marca 2014

NO PITY „Iron From Hell”

Brzmi jak: blackened thrash
Pamiętacie Riotor? Kanadyjscy death/thrashers odwiedzili swego czasu Polskę, ja zaś miałem przyjemność recenzować ich wcześniejsze wydawnictwa. No Pity rozwijają tę samą myśl przewodnią, czyli grać na maksa ekstremalnie, a zarazem wciąż na granicy thrashu. Zaledwie 17 minut ultraszybkiej muzy. I podobnie jak Riotor, nie pozostawia po sobie wiele. Riffy w większości cienkie jak dupa węża, wiertarkowe. Black metal ist shit. Od czasu do czasu przywalają jednak w stylu wczesnego Kreatora i robi się ciekawiej. Na to fajne solówki, które nie wynikają w żaden sposób z kompozycji. Skrzeczący wokal. Cóż, chaotyczne i niezborne początki, w dodatku ślepa uliczka w rozwoju. Dziś ekstremalny thrash wygląda znacznie ciekawiej. Ależ się pozmieniało...
Więcej na www.myspace.com/nopitythrash

Vlad Nowajczyk [-]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz