Brzmi jak: Acid Children
Długo kazali czekać na swój debiut iławscy metalowcy. Debiut
powtórny, wszak trzon zespołu grał wcześniej w pierwszej polskiej formacji
NWOTM, Destroyerze. Poszerzony skład, poszerzone wpływy. Vervrax nie gra
typowego thrashu, dużo tu inspiracji z lat 90-tych, zwłaszcza Pantery. Cała
płyta brzmi jak nigdy niewydany materiał Acid Drinkers. Więcej, poznaniakom nie
udało się czegoś tak dobrego nagrać od 1994 roku! Wrażenie potęguje gościnny
występ Titusa w ostatniej na płycie „Phobii” (nie, to nie cover Kreatora). Wszystko
byłoby przepięknie, ale to cameo ukazuje również braki głównego wokalisty
kapeli – Pawła Leszka. Jego partie brzmią płasko i płytko, śpiewa jakby od
niechcenia, co znacząco odbiega jakościowo od muzy. Z Titim w składzie drżyjcie
potęgi, ale w Leszkowo-Kraweciowym zestawie nad tym trzeba koniecznie
popracować. Mimo tych niedoróbek, ktoś w Mystic Productions z chujem się na
głowy zamienił, odmawiając wydania tej płyty i zwodząc zespół przez rok. Pewnie,
Happysad lepsze. Więcej na www.facebook.com/vervrax
Vlad Nowajczyk [6]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz