Brzmi jak: przeklawiszowany doom
Debiut projektu Kevina Lawry był doprawdy zacny. Szybko uporał się z nagraniem „dwójki”, a tu zonk. Pokiełbasiły mu się proporcje. Masywne doomowe riffy nie są już podstawą, a ledwie dodatkiem. „Vortex” stoi klawiszami, melotronami, fletami i cała masą miętkiego, progresywnego gówna, od którego bolą zęby. Po kilku przesłuchaniach męczy już mniej, ale nadal nie sprawiaprzyjemności. Kwasowe odloty nie dla mnie, Kevin stanowczo powinien powrócić do starej, dobrej marihuaninen. Więcej na www.facebook.com/crownedinearth
Vlad Nowajczyk [4.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz