Brzmi jak: hard’n’heavy z thrashowym pazurem
Dopiero co recenzowałem debiut filadelfijskiego trio, a to
już druga płyta, duetu... Właściwie mógłbym tu wkleić moją poprzednią recenzję, lecz
trochę się zmieniło. Składniki te same, za to lepiej podane. Kawałki średnio o
pół minuty krótsze. Bardzo dobry sesyjny bębniarz Grom, kojarzony ze sceną
black/death, ale odnajdujący się i w lżejszym graniu. Nadal genialne wokale i
świetna gitara. I powiew nadziei dla Mistress, ale o tym w swoim czasie. Na
minus: koszmarna okładka. Więcej na www.facebook.com/mistressrocks
Vlad Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz