Brzmi jak: ciekawy, zróżnicowany thrash
Autorskie kompozycje tych młodych Australijczyków zaskakują.
Oczywiście, wpływy Sacred Reich, Nasty Savage czy Megadeth to nic dziwnego.
Umiejętnie wymieszane, po swojemu podane, pyszne. Ale cóż czai się w mroku?
Rozbiegane minisolówki w stylu wczesnego Paradise Lost! Doskonale się to
komponuje, od razu słychać, że Asylum mają na siebie pomysł. Niestety, nie
obyło się bez wpadki. Stanowi ją ostatni na płytce cover „Disposable Heroes” Metalliki.
Po pierwsze, takie kawałki nagrywa się najwyżej na płyty w hołdzie autorom. Po
drugie, po cholerę kowerować Metallikę. I po trzecie primo ultimo: jeśli cover
zagrany jest słabiej niż oryginał (a jest), po cholerę go nagrywać. Wyjaśnienie
widzę tylko jedno: kowerowano Metę w aktualnej ich dyspozycji. Tak czy inaczej,
polecam zakończyć słuchanie po czwartym numerze. Więcej na
www.facebook.com/asylumthrash
Vlad Nowajczyk [7]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz