niedziela, 30 listopada 2014

DEFYANCE „Amaranthine” i „Time Lost”

Minotauro Records
Brzmi jak: progresywny metal
Dość stara i dość zapomniana kapela, której najnowsze działania datuje się na początek XXI wieku. Debiut (1996) nosi wszelkie cechy dzieła wymęczonego przez rozsypujący się skład. Najlepsze są na nim miłosne balladki, bowiem całość jest miętka i rozlazła. Potencjał słychać wyłącznie w rzeczonych pościelówkach i jednym, jedynym szybkim i metalowym numerze. Reszta usypia. Sweterkowy softmetal dla sweterkowców wyłącznie.
Zupełnie inną płytą jest „Time Lost”, oryginalnie wypuszczony w 1999 roku. Fani Crimson Glory i najlepszych czasów Queensryche powinni sobie ostrzyć zęby. Jest na co. To solidne dzieło, właściwy debiut ekipy z Iowa. W szczegóły nie wchodzę, bo tego rodzaju muzę albo kupuję, albo na nią pluję. Tę kupuję. Więcej na www.defyance.com

Vlad Nowajczyk [4.5] i [7.5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz