czwartek, 4 grudnia 2014

PLEASURE SLAVES „The Last Of The Giants”

Brzmi jak: ManoSteele-wannabes
Oniemiałem. Nie wiem od czego zacząć, więc zacznę od omówienia stylistyki. Weźmy najbardziej wieśniackie patenty Manowar. Polejmy lukrem. Dodajmy „symfoniczne” klawisze, które udają atmosferę kreowaną przez Virgin Steele. Tadaaaam! Wchodzi Simone SK Grigolo, a me małżowiny uszne zaczynają szukać sposobu, by schować się we wnętrzu czaszki. Auuuuuu!!! Napisać, że ten człowiek wyje, to dotknąć tylko powierzchni problemu. Jego istota tkwi nie w braku możliwości, o nie! Wielokrotnie, ale tylko przez kilka sekund, pokazuje niezły potencjał. Tylko że najwyraźniej nigdy nie próbował nauczyć się go wykorzystywać. On po prostu śpiewać nie umie. W ustach tego wyjca podniosłe hasła o dzielnych, bezlitosnych wojach, brzmią niczym wyjęte z discopolowego karaoke. Od niemelodeklamacji po nieczyste górki – 99% jego partii wywołuje fizyczny ból. Teraz najlepsze. Gdy gadanie zamienie się w wycie, cała kapela przyspiesza. W pół riffu, solówki bądź przejścia. Zupełnie z dupy. Czy muszę dodawać, iż owo przyspieszenie kojarzy mi się z „Blaszanym bębenkiem”? Pleasure Slaves dokonali rzeczy niemożliwej: przebili słynne szczecińskie „Salcesony”. Unikać niczym zarazy!W ięcej na www.pleasureslaves.weebly.com

Vlad Nowajczyk [0]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz