G.U.C.
Brzmi jak: thrash z dużymi wpływami death i black
Czwarty ich album („Genociety”) był raczej średni, więc i tu
nie spodziewałem się wiele. Tymczasem zażarło. Klaszyczne niemieckie brzmienia
(Tankard, Kreator) połączone z melodeathem (At The Gates), nowym Darkthrone (o
tak!) i Exodusem (z Dukesem). Nie miało prawa się udać, ale nic nie spieprzyli.
Powstał spójny, dobrze skomponowany album. Nie ma tu wirtuozerii, w zamian
pojawia się surowizna. Sprawdza się znakomicie. Bitterness nie biorą jeńców. Więcej na www.bitterness.de
Vlad Nowajczyk [7.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz