Ragnarok Records
Brzmi jak: fantastyczny techno-thrash
Dycha dla kompilacji demówek? Jakiejś nieznanej kapeli?
Czyżbym wciąż miał kaca po sylwestrze? Ano, dycha. Kaca zaś nie miewam, bo pić
trzeba umić. Premonition pochodzili z Teksasu i, choć na króciutką fazę
techno-thrashu wstrzelili się idealnie, nie zostali szerzej zauważeni. Nie
sposób znaleźć przyczyn w samej muzie. Wokaliści zrąbiści. Chris Ortiz
(pierwsze demo) śpiewa wysoko, do tego growluje. Nikt tego nie robił wtedy. Danny
MacGuire mocno przypomina podstawową barwą głosu Phila Rinda. Potrafił znacznie
więcej, co słychać na niniejszym albumie. Zwłaszcza, gdy bliżej mu do Xentrix
niż Sacred Reich. Cały zespół łoił zaś zupełnie inaczej niż bardziej znani
Arizończycy. Lista ich wpływów zawiera oczywiście ziomków z Watchtower, ale też
Deathrow, Flotsam And Jetsam, VoiVod, Exodus, Vio-lence, Toxik... Komponowali
zaś w sposób, za sprawą którego śmiało można ich posądzić o oryginalność. Tak.
Premonition mieli swój styl. Na tym przekrojowym (1989-93) albumie wyraźnie
słychać jego ewolucję. Na tyle delikatną, że „Visions” spokojnie mogło (i
powinno było!) wyjść jako pełna płyta dwie dekady temu. Teskańczycy i tak nie
zrobiliby kariery (nie byli wszak Nirvaną), niniejsza kompilacja to
zadośćuczynienie ich talentom. Więcej na www.myspace.com/premonition1
Vlad Nowajczyk [10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz