DespotZ Records
Brzmi jak: mroczny power metal
Tad Morose i Morgana Lefay. Pamiętam jak dziś, kasety tych
dwóch szwedzkich kapel nabyłem w 1993 roku i śledziłem ich kariery przez cały
czas. Ta druga, niestety, padła. Tad Morose, wydawałoby się, też. Odejście
świetnego wokalisty Urbana Breeda, bezpłodny etap z jego następcą... Wreszcie
udany projekt Inmoria z byłym wokalistą Morgany, póżniej kolejnym byłym z
Artillery. To nie mogło się dobrze skończyć, a jednak! Po dekadzie ciszy Tad
Morose wrócili z nowym albumem i wokalistą. Najpierw o tym ostatnim. Ronny
Hemlin bardzo ceni Warrela Dane i Charlesa Rytkönena. Śpiewa pewnie, lecz
zdarza mu się iść po krawędzi. Więcej luzu! Sama muza zaś, choć bez klawiszy,
nawiązuje do wcześniejszych dzieł panów z Bollnäs. Mroczna, ciężka muzyka,
gdzieś na przecięciu linii heavy, power, prog i thrash metalu. Wbrew
narzekaniom purystów, udany powrót. Tylko Inmorii szkoda. Po dołączeniu Hemlina
robi się z niej drugie Tad Morose. Więcej na www.facebook.com/tadmorose
Vlad Nowajczyk [7.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz