niedziela, 11 stycznia 2015

RYTMIHÄIRIÖ „Todellisunden Mestari”

Sakara Records
Brzmi jak: oryginalny fiński crossover
27 lat historii, sześć płyt i niezliczone EPki, splity, wszystko po fińsku. Nie dziwota, że dopiero w erze fejsbuczka o nich usłyszałem. A warto, cholernie warto. Helsiński kwartet nie daje się podejść z zaskoczenia. Dopiero po kilku przesłuchaniach ich muza wchodzi. I to wchodzi przepięknie. Nie jest to typowy crossover. Zaczynali jako kapela punkowo-grindowa i te korzonki słychać. Na wierzchu jest oczywiście to, co znamy i lubimy dziś. Pomiędzy zaś – bajohazardy, propejny i inne wynalazki przełomu 80s/90s. „Nieciągłość” (to chyba termin matematyczny?) bawią się grą, sporo tu luzacko zagranych solówek i smaczków, do nich właśnie potrzeba wgryzienia się w „Prawdziwych Mistrzów”. Miła odtrutka na gówna, którymi się ostatnio uraczyłem. Polecam, choć oczywiście nie rozumiem ani słowa. Edit. W drugim numerze wydawało mi się, że Une śpiewa w refrenie „kurwa”. Sprawdziłem. To „moottorishaturna”, „itsemurha”, i „tapaturma”. Zonk. Więcej na www.facebook.com/rytmihairio

Vlad Nowajczyk [8]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz