czwartek, 5 marca 2015

CETI „Ghost Of The Universe – Behind The Black Curtain”

Urbix
Brzmi jak: heavy metal bez „tego czegoś”
Przez ponad dwie dekady zastanawiałem się, co mi nie pasuje w muzyce CETI. Podchody robiłem kilkanaście razy, wielokrotnie widziałem ich na żywo. I wciąż nic, wciąż nie mogłem zrozumieć co mi się nie podoba w kapeli Kupczyka i Marihuany. Męczące klawisze to tylko jeden składnik, nie mogły mieć wpływu na odbiór całości. Tym bardziej, że Grzegorz jest najlepszym wokalistą metalowym w Polsce, a na jego wczesnych nagraniach wychowałem się sam i teraz wychowuję córeczkę.
Dopiero ten album, pełen rozbuchanych aranżacji, oświecił mnie. Problem w tym, że CETI nie wywołuje żadnych emocji. To poprawnie zrobiona muza, ale pozbawiona iskry. Tej iskry, za sprawą której nawet słabsze albumy Turbo wymiatają. Kupczyk śpiewa wspaniale, lecz talent kompozycyjny nie jest w CETI obecny. Dla pewności spojrzałem, w jakich formacjach udzielali się nowi grajkowie, mający wpływ na kształt „Ghost”-a. Syper Force i Kingdom Waves. Jak mawia młodzież – skisłem. CETI po prostu jest. Jednym uchem wlatuje, drugim wylatuje i nie domaga się powrotu. Ja zaś niniejszym domagam się powrotu Grzegorza do Turbo. Tam jest jego miejsce. Wśród utalentowanych instrumentalistów. Czarną zasłonę nad CETI spuszczam i chętnie oddam komuś ten krążek. Wiem, że go już nie włączę. Więcej na www.facebook.com/cetipage

Vlad Nowajczyk [5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz