Urbix
Brzmi jak: heavy metal bez „tego czegoś”
Przez ponad dwie dekady zastanawiałem się, co mi nie pasuje
w muzyce CETI. Podchody robiłem kilkanaście razy, wielokrotnie widziałem ich na
żywo. I wciąż nic, wciąż nie mogłem zrozumieć co mi się nie podoba w kapeli
Kupczyka i Marihuany. Męczące klawisze to tylko jeden składnik, nie mogły mieć
wpływu na odbiór całości. Tym bardziej, że Grzegorz jest najlepszym wokalistą
metalowym w Polsce, a na jego wczesnych nagraniach wychowałem się sam i teraz
wychowuję córeczkę.
Dopiero ten album, pełen rozbuchanych aranżacji, oświecił
mnie. Problem w tym, że CETI nie wywołuje żadnych emocji. To poprawnie zrobiona
muza, ale pozbawiona iskry. Tej iskry, za sprawą której nawet słabsze albumy
Turbo wymiatają. Kupczyk śpiewa wspaniale, lecz talent kompozycyjny nie jest w
CETI obecny. Dla pewności spojrzałem, w jakich formacjach udzielali się nowi
grajkowie, mający wpływ na kształt „Ghost”-a. Syper Force i Kingdom Waves. Jak
mawia młodzież – skisłem. CETI po prostu jest. Jednym uchem wlatuje, drugim
wylatuje i nie domaga się powrotu. Ja zaś niniejszym domagam się powrotu Grzegorza
do Turbo. Tam jest jego miejsce. Wśród utalentowanych instrumentalistów. Czarną
zasłonę nad CETI spuszczam i chętnie oddam komuś ten krążek. Wiem, że go już
nie włączę. Więcej na www.facebook.com/cetipage
Vlad Nowajczyk [5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz