Brzmi jak: ekstrakt z młodego Coronera
Debiutanckie demo trójmiejskiego Repulsora było tragiczne. Nie
żałowałem, iż mój kot potraktował je niecnie, chowając CDR pod dywan na pół
roku i czyniąc go nieodtwarzalnym. Stare kocisko lubi, gdy mu puszczam
Kreatora. Nieskładne próby grania thrashu musiały go mierzić nie mniej niż
mnie.
Minęło trochę czasu i oto Repulsor w nowej odsłonie. Ależ
oni napierdalają! Sześć numerów w szaleńczych tempach. Mnogość miodnych riffów
i solówek. Niezłe wokale. Fajne melodie. Skojarzenia z najszybszymi kawałkami
wczesnego Coronera jak najbardziej wskazane. Czyżby nowa nadzieja polskiego
thrashu?
Znak zapytania w recenzji to nie błąd. Długi namysł przed
napisaniem niniejszej recenzji również. Otóż krótko po zachwyceniu się „Trapped
In A Nightmare” zobaczyłem Repulsora na żywo. Później jeszcze raz. Warunki były
spoko, inne kapele wypadły dobrze. Ja zaś słuchałem i się dziwiłem – czy to ta
sama ekipa, co w studio? Wściekle (na płycie) pędząca sekcja okazała się bowiem
krzywa, nieskładna i po prostu żenująco słaba, co oczywiście kładło cały
występ. Jako że stanowi ona po dziś dzień trzon zespołu, bardzo obawiam się ich
kolejnego koncertu, który już za tydzień. Naprawdę nie chciałbym, by Repulsor
okazał się polską odpowiedzią na Milli Vanilli. Serio. Więcej na
www.facebook.com/repulsorthrash
Vlad Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz