Raven Music
Brzmi jak: niespójny kindermetal
Pierwsze takty otwierającego album „Chasing The Prey”
sugerowały, że będziemy mieć do czynienia ze sprawną mieszanką wpływów starych Blind
Guardian i Manowar. Do momentu gdy weszły klawisze i perkusja. Okazało się
wówczas, iż rzeczone instrumenty, brzmiące maksymalnie plastikowo, uwypuklone
są w miksie ponad miarę. Być może mikrofony stały wyłącznie tam, gdzie tłukli
swe partie Assaf Markowicz i Oleg Arjutkin. Reszta zaś nagrywała przez ścianę.
Odkładając na bok (choć to trudne) kwestie brzmieniowe, „Never
Regret” cierpi na większość możliwych chorób wieku szczenięcego. W tym
najgorszą, trudną do wyleczenia: niezdecydowanie. Było BG i M? Było. I gdyby do
listy wpływów dorzucić dowolną ilość kapel ze zbliżonych klimatów, byłoby
chujowo, ale stabilnie. Nie jest. Sekstet rosyjsko-izraelski płynie bowiem za
chwilę w stronę... HIM. Nic to, już za moment mamy Nightwish, nawet wyjąca
panna się pojawia. Dalej? Judas Priest i Rebellion, o dziwo. Gdy już sądziłem,
że limit wyskoków wyczerpany, Desert zaczęli imitować na zmianę Rammstein i
Sabaton. Uff, ciężka to była przeprawa. Nie polecam.
Zapomniałem o jeszcze dwóch istotnych szczegółach.
Nadmiernie słyszalny perkusista gra bardzo słabo. Szczególnie męczą próby
łamania rytmu podczas klasycznych patatajów. A drugi? Istnieją od 2002 roku.
Nie będzie macy z tej mąki. Blinów też nie.
www.facebook.com/desertofficial
Vlad Nowajczyk [3]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz