Powerslave Records
Brzmi jak: flamenco metal
W porównaniu z recenzowanym tu niedawno drugim albumem,
debiut Flametal prezentuje się zjawiskowo. O wiele więcej flamenco niż metalu.
Wykorzystanie szerszego instrumentarium z Hiszpanii rodem i wypchnięcie go do
przodu w miksie. Mało wokali, a jeśli już są, nie przeszkadzają. Gdy robi się metalowo,
jest to klimat doomowy. Przyspieszenia przechodzą natychmiast we flamenco. No i
najważniejsze: kompozycyjnie bardzo dobrze. Aż dziw bierze, że kolejna płyta
okazała się babolem. Ech, artyści...
Co ciekawe, „The Elder” doczekał się dwóch wersji,
różniących się nie tylko liczbą, ale i kolejnością utworów. Polecam opcję
japońską. Gościnne solo Marty Friedmana robi robotę.
www.facebook.com/flametalben
Vlad Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz