Mighty Music
Brzmi jak: Morgament
Całkiem ciekawy debiut wysmażyła ta piątka Finów. Bardzo niefiński.
Niezwykle testamentowy, w dwudziestojednowiecznym rozumieniu tego słowa. Ale to
nie wszystko, gdyby byli po prostu akolitami Chucka Billiego i spółki, nic
interesującego by sobą nie reprezentowali. Drugi, równie istotny składnik muzy
Ruinside to wpływy Morgana Lefay. Co zabawne (i obniżające ocenę), większość
kawałków to albo wpływy Amerykanów albo też Szwedów. Dopiero w końcówce albumu wiążą
je w spójne kompozycje. Cóż, grzechy debiutantów. Jako fan jednej i drugiej
formacji „The Hunt” uważam za udany.
www.facebook.com/ruinside
Vlad Nowajczyk [6.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz