RockCD Records
Brzmi jak: hiszpański thrash
Nowa fala z Półwyspu Iberyjskiego to już marka. Każda kapela
stamtąd jest co najmniej dobra. Niektóre zajebiste. A najlepsze, wśród nich
Stillnes, urywają dupę. Ich drugi krążek, wydany w cztery lata po debiutanckim
„Prision del miedo”, przynosi ponad 40 minut znakomitego, zróżnicowanego
thrashu, opatrzonego zachrypniętym wokalem. Idąc w ślady Angelus Apatrida,
inspiracji szukają nie ograniczając się do znanych i kochanych. Najlepszym
dowodem jest fakt, iż dwukrotnie słychać na „Sin Destino” wpływy polskie.
Odpowiednio Kata i Wolf Spidera. Szok? Skądże, globalna wioska. Gdyby świat nie
stał się mały, kto poza Hiszpanią słyszałby o Stillnes? Nikt, i byłby uboższy o
jeden wyśmienity zespół. Tu nie ma co się rozpisywać, tu trzeba napierdalać
banią. Co niniejszym, czynię. Więcej na www.facebook.com/stillnesband
Vlad Nowajczyk [10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz