piątek, 10 lipca 2015

JOE THRASHER „Screaming Scorching Hell”

HME Productions
Brzmi jak: Kiss na speedzie
„Karierę” tej kanadyjskiej ekipy śledzę od kilkunastu lat. Byli oni bowiem jedną z pierwszych nowofalowych ekip w kraju klonowego liścia. Po dwóch udanych, pełnych krążkach zrobili sobie trzyletnią przerwę wydawniczą. Wracają niniejszą EPką. To tylko mała płytka, więc trudno stwierdzić, czy wprowadzone zmiany to zwiastu nowej stylistyki. Nowej, choć nie tak bardzo odległej od korzeni. Anvil jest. Excitera nie ma. Kiss w ich miejsce. Trochę za słodko. Ostatni numer brzmi wręcz jak cover, którym nie jest. Cmok cmok, mlask mlask. Ja jednak poproszę z powrotem patenty a’la Exciter na kolejnym albumie. Zapamiętali? Odmaszerować. Fura zostaje.
www.facebook.com/joethrasher

Vlad Nowajczyk [-]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz