HME Productions
Brzmi jak: Kiss na speedzie
„Karierę” tej kanadyjskiej ekipy śledzę od kilkunastu lat.
Byli oni bowiem jedną z pierwszych nowofalowych ekip w kraju klonowego liścia. Po
dwóch udanych, pełnych krążkach zrobili sobie trzyletnią przerwę wydawniczą.
Wracają niniejszą EPką. To tylko mała płytka, więc trudno stwierdzić, czy
wprowadzone zmiany to zwiastu nowej stylistyki. Nowej, choć nie tak bardzo
odległej od korzeni. Anvil jest. Excitera nie ma. Kiss w ich miejsce. Trochę za
słodko. Ostatni numer brzmi wręcz jak cover, którym nie jest. Cmok cmok, mlask
mlask. Ja jednak poproszę z powrotem patenty a’la Exciter na kolejnym albumie.
Zapamiętali? Odmaszerować. Fura zostaje.
www.facebook.com/joethrasher
Vlad Nowajczyk [-]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz