Adrenaline / Steelheart
Brzmi jak: wyprasowany heavy metal
Kultowi na swym kontynencie Australijczycy, choć to ich
trzeci album , swojego stylu się nie doroblili. Wszystko, co grają, brzmi jak
mieszanka lżejszych, progresywnych kawałków Maiden, „Turbo” Judasów z balladami
Blind Guardian. Niestety, nie jest to zagrane i zaśpiewane nawet w połowie tak
dobrze, jak u Wielkich. Black Steel brakuje energii i umiejętności. Gdy Matt
Williams śpiewa „we are relentless force”, bierze „relentless” na dwa razy. Nie
sposób więc uwierzyć w te słowa. „We are retired, we love ballads” pasowałoby
lepiej. Bo i power-ballady wychodzą im całkiem, całkiem i ratują ten krążek
przed śmiesznością. Wyprasowany, pozbawiony pazurów metal emerycki. Ale i tak
wolałem posłuchać tego niż nowego Iron Maiden. Wielkim nie wypada się
rozdrabniać.
www.blacksteel.com.au
Vlad Nowajczyk [5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz