Brzmi jak: The Black League
Ten fiński kwintet jeszcze przed rokiem nazywał się
Deliverance i wydał dobrą płytę. Nazwę zmienili, zapewne by wyróżnić się spośród
siedmiu kapel o tej samej nazwie. Zapomnieli pójść nieco do przodu z muzą.
Melancholijny, typowo fiński klimat doomowo/melodeathowo/heavy wchodzi bez
popity. Chce się tego słuchać, doskonałe na jesień. Cóż z tego, wali na kilometry
The Black League. Trochę własnej inwencji, panowie. Co można było wybaczyć na „Relentless
Grace”, dziś już nie przystoi.
www.facebook.com/deepriveracolytes
Vlad Nowajczyk [6]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz