Into The
Limelight / Pure Steel
Brzmi jak: heavy/power/speed
„I’ve found myself” – śpiewa dziecko w pierwszych sekundach
nowej płyty Holendrów. Nietrudno dojść do wniosku, że konstatacja owa dotyczy
samego zespołu. Nie ukrywajmy, nigdy nie wyróżniali się z tłumu. Solidni, lecz
przeciętni. Nagle, gdy panowie już dobrze po 50-tce, taki wystrzał! Najlepszy
album w karierze. Świetnie skrojone kawałki, w których Iron Maiden miesza się z
Sanctuary, Nevermore z Mercyful Fate, Crimson Glory z Mandator, Queensryche z
Living Death. Wszystko to siedzi, gra i trąbi. Refren „Mother’s Tear” ryje
banię niemiłosiernie. Krążek, który z każdym przesłuchaniem zyskuje.
www.facebook.com/martyronline
Vlad Nowajczyk [8.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz