piątek, 1 lipca 2016

STORM OF SWORDS „Storm Of Swords”



Brzmi jak: intrygujący thrash
Aż trzy lata czekał na wydanie ten interesujący krążek. Przyczyny? Problemy ze składem, prowadzące nawet do czasowego zawieszenia działalności kapeli. Na szczęście to już za nimi i Teksańczycy okazali swe dzieło światu. Na początek wada: bębny. Są zbyt oszczędne, venomowskie, a przydałaby się prawdziwa kanonada! Cała reszta bowiem miażdży i porywa do szaleńczego headbangingu.
Wyobraźcie sobie połączenie Venom (te beczki… ale i wokal), Slayera z „Hell Awaits”, debiutów Sacred Reich i Coronera oraz (odrobiny) nowego Testamentu. Pasuje? Dodam, że wokale, sola, riffy i bas urywają dupę! Zaskakująco (jak na debiut) udane kompozycje, z doskonałym instrumentalem „Feast For Crows”. Taaak, są panowie zafascynowani sagą Martina. Ogień i krew, kurwa!
www.facebook.com/stormofswordsofficial
Vlad Nowajczyk [8]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz