poniedziałek, 21 listopada 2016

FABULOUS DESASTER „Hang’em High”



Brzmi jak: thrash till death!
Lubicie Razor? Kto nie lubi, niech wypierdala w podskokach. Ekipa z dawnej stolicy RFN kocha tych (i innych: Annihilator!) Kanadyjczyków miłością zupełnie nie daremną. Przecudnie wpletli wpływy kultaków spod znaku syropu klonowego z klasycznymi brzmieniami Bay Area. Wczesnego Bay Area, z okolic wielkich debiutów. Doprawili potęgą Raven („Thrash Bang Wallop” madafakaz!) i stało się. Gitarzysta Jan skrzeczy niczym Zetro na demówce Legacy, z kolei wspomagający go basista Andi połknął młodego Baloffa. Ależ to żre! Przyznam, przy pierwszym przesłuchaniu raziła prosta (w stosunku do reszty instrumentarium) praca bębnów. Aż klucznik pojął mistrza… Teraz zgadza mi się wszystko, a Fabulous Desaster wskakuje na wysoką pozycję w rankingu tegorocznych debiutów.
www.facebook.com/fabulousdesaster
Vlad Nowajczyk [10]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz