Brzmi jak: thrash till death!
Lubicie Razor? Kto nie lubi, niech wypierdala w podskokach. Ekipa
z dawnej stolicy RFN kocha tych (i innych: Annihilator!) Kanadyjczyków miłością
zupełnie nie daremną. Przecudnie wpletli wpływy kultaków spod znaku syropu
klonowego z klasycznymi brzmieniami Bay Area. Wczesnego Bay Area, z okolic
wielkich debiutów. Doprawili potęgą Raven („Thrash Bang Wallop” madafakaz!) i
stało się. Gitarzysta Jan skrzeczy niczym Zetro na demówce Legacy, z kolei
wspomagający go basista Andi połknął młodego Baloffa. Ależ to żre! Przyznam,
przy pierwszym przesłuchaniu raziła prosta (w stosunku do reszty
instrumentarium) praca bębnów. Aż klucznik pojął mistrza… Teraz zgadza mi się
wszystko, a Fabulous Desaster wskakuje na wysoką pozycję w rankingu
tegorocznych debiutów.
www.facebook.com/fabulousdesaster
Vlad Nowajczyk [10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz