Brzmi jak: progresywny hard’n’heavy
Usłyszawszy o Internal Quiet, przykleiłem im etykietę „nowej
kapeli Rockera”. Błąd. Maciej Wróblewski, znany wcześniej z Titanium i Wolf
Spider, to najnowszy element układanki. Układanki, której demiurgiem jest
gitarzysta Sławomir Papis. Gardłowy przyszedł na gotowe przed nagraniem płyty
i… to trochę słychać. Wokale nie są tak z przodu, jak powinny być przy
możliwościach Maćka.
No dobra, ale co oni grają? Najbliżej im do pierwszej
solowej płyty Dickinsona z dodatkiem klawiszowych plam. Hard’n’heavy z
progresywnymi, purplowskimi ciągotami. Dużo tu Ironów, niestety tych z
ostatnich 15 lat, zatem bywa… nudnawo. Przerost formy nad treścią się zdarza,
bo warsztat muzyków na poziomie najwyższym, zaś kompozycje średnie. Na żywca
kapela wydaje się już zgrana, więc przekucie atmosfery na ciekawsze kawałki
powinno być celem na płytę numer dwa. Pierwsze koty za płoty.
www.facebook.com/internalquietfanpage
Vlad Nowajczyk [6]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz