Hammer Records
Brzmi jak: klasyka węgierskiego metalu
Choć nazwa Ossian w Polsce kojarzy się z krakowskim
środowiskiem hipisowskim, na Węgrzech zespół o identycznej nazwie stanowi
heavymetalową instytucję. Założony przez uciekiniera z Pokolgép, powiązany z równie kultowymi
Omen i Kalapács, łoi od 1986
z czteroletnią przerwą w złych dla klasycznego grania czasach.
Najnowszy album przynosi typową dla Ossian mieszankę wpływów
klasycznego heavy i europejskiego power metalu. Ślady prowadzą do Iron Maiden,
Judas Priest, Accept, Helloween, Grave Digger. Ślady, bowiem kompozycje są
własne. Własne i znakomite. Znalazło się miejsce i na skycladowe skrzypeczki w
drugim numerze, i na scorpionsowatą balladkę na koniec. Całość broni się
świetnie i, jak na dwudziestą drugą (!!!) płytę w dyskografii, brzmi
zadziwiająco świeżo i potężnie. Nie ma kogo wyróżniać, tu wszystko siedzi.
www.facebook.com/ossianofficial
Vlad Nowajczyk [10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz