środa, 25 stycznia 2017

OSSIAN „Fényárban és félhomályban”



Hammer Records
Brzmi jak: klasyka węgierskiego metalu
Choć nazwa Ossian w Polsce kojarzy się z krakowskim środowiskiem hipisowskim, na Węgrzech zespół o identycznej nazwie stanowi heavymetalową instytucję. Założony przez uciekiniera z Pokolgép, powiązany z równie kultowymi Omen i Kalapács, łoi od 1986 z czteroletnią przerwą w złych dla klasycznego grania czasach.
Najnowszy album przynosi typową dla Ossian mieszankę wpływów klasycznego heavy i europejskiego power metalu. Ślady prowadzą do Iron Maiden, Judas Priest, Accept, Helloween, Grave Digger. Ślady, bowiem kompozycje są własne. Własne i znakomite. Znalazło się miejsce i na skycladowe skrzypeczki w drugim numerze, i na scorpionsowatą balladkę na koniec. Całość broni się świetnie i, jak na dwudziestą drugą (!!!) płytę w dyskografii, brzmi zadziwiająco świeżo i potężnie. Nie ma kogo wyróżniać, tu wszystko siedzi.
www.facebook.com/ossianofficial
Vlad Nowajczyk [10]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz