wtorek, 21 lutego 2017

MENTAL DISEASE „Non Serviam”



Brzmi jak: progresywny thrash
Obrodziło latoś progresywnym thrashem. Większość to co najmniej solidne pozycje, a ekipa z połabskiego Chemnitz – górne stany tychże. Pomysłowa ekipa. Łącząc wpływy Kreatora, Megadeth, Death, Lamb Of God, At The Gates i… Alcest, stworzyli zróżnicowany, ale nieodmiennie kopiący w ryj materiał. Krzywiłem się na tego Alcesta, wszak nie jest prawdziwy bez bułeczek czekoladowych. Niepotrzebnie, zamiast Francuzików można by tu wpisać dowolną klimatyczną (i mniej pretensjonalną) nazwę i byłby git. Byłby? Jest! Ileż tu się dzieje, a jak pięknie wszystko poklejone! Kompozycje miodzio, agresja,  melodia i technika na miejscu. Cała czwórka śpiewa, każdy inaczej, a najbardziej oryginalne wokalizy są autorstwa basistki Elly. Gdyby (nie)zapomniane Depressive Age tworzyło dziś, miałoby za sobą bardzo fajną scenę.
Tytuł sugeruje niechętny stosunek MD do religii i zaiste tak jest. Estetyka wydania krążka zaś niethrashowa do tego stopnia, że zastanawiałem się, po cholerę ktoś mi bleki przysyła.
www.facebook.com/mentaldiseasemetal
Vlad Nowajczyk [8.5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz