Brzmi jak: następcy Savatage
Wiele lat przyszło mi czekać na następców genialnej formacji
braci Oliva. Młodym zawsze czegoś brakowało. Siddius z Indiany mają „to coś”,
nie będąc przy tym zwykłymi kopistami. Czy muszę zaczynać od najwyższego
poziomu technicznego, z genialnymi wokalizami i jeszcze lepszymi gitarami? Nie
muszę. Dodam więc jeszcze, że klawisze też wymiatają. Całość muzy zaś
przypomina mieszankę wpływów Sava z Virgin Steele i Queensryche. Jedynym
słabszym fragmentem jest instrumental, kojarzący się z… Dream Theater. Apage! Oby
nie poszli w tym kierunku, jest zbyt dobrze, by to psuć.
www.facebook.com/siddius
Vlad Nowajczyk [8.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz