Brzmi jak: melodyjny thrash na
poziomie
Bardzo przyjemna niespodzianka.
Kwartet z Edmonton wyskoczył znikąd, nagrywając bardzo dobry krążek. Bardzo
dobry i, uwaga, całkiem oryginalny. Pomimo tygodniowych wysiłków, oczywistych
porównań nie wygrzebałem. Zrzynek brak, kompozycje zwarte, riffy tnące niczym
brzytwa, krótkie a treściwe sola. Wpływy? Annihilator (przekrojowo), Judas
Priest z „Jugulator”, a wokalnie pobrzmiewa Jello Biafra z Dead Kennedys
(charakterystyczne rozchwianie). Słucha się znakomicie, a wracać będę, bo nie
rozgryzłem jeszcze tej płyty.
www.facebook.com/tymoband
Vlad Nowajczyk [8.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz