Brzmi jak: thrash/folk
Nie znoszę folk metalu. Z
wyjątkami, oczywiście. Irytuje mnie przaśność i cepelioza, a cech tych Austral
nie posiada. Znów Chile, ale jakże inaczej! Oto bardzo exodusowy (w nowym
stylu!) thrash spotyka plemienne rytmy. Andyjski folk przynosi także
piszczałki, fletnie Pana itp., wprowadzając przestrzeń, klimat, dramaturgię.
Ostro tnący metal przypomina o sobie co jakiś czas, miażdżąc misterne
konstrukcje z piórek i kamyczków. Kolejna odbudowa i ponowna destrukcja. Można
tak w nieskończoność, bo „Patagonia” wciąga niemożebnie.
Na koniec o tym, co
dzieje się na samym początku. Otóż nieznani Chilijczycy już w pierwszym kawałku
rozprawiają się z sepulturowym „Roots”. Okazuje się bowiem, że indiańskie
bębenki nie muszą oznaczać muzycznej prostytucji. Da się pogodzić wysoki poziom
metalu we krwi z odrobiną koki w rytmach. Optymistyczną tą konstatacją kończę i
udaję się w wysokie góry.
www.facebook.com/australbanda
Vlad Nowajczyk [8.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz