Brzmi jak: nuda
Australijski duet wziął
na warsztat melodeath i uczynił to nadzwyczaj siermiężnie.
Dwudziestotrzyminutowy krążek pełen jest niezłych riffów, z których nie utkano
sensownych kawałków. Wokalnie połączenie Anselmo z Lindbergiem, więc też
nieźle, ale nic z tego nie wynika. Słuchałem „To Hell With War” wiele razy,
zupełnie nic nie zapamiętując. W końcu musiałem przyznać, że debiut Battlegrave
po prostu taki już jest i nic więcej się z niego nie wyciśnie. Jednym uchem wpada,
drugim wypada. Tylko dla maniakalnych fanów melodeathów.
www.facebook.com/battlegrave
Vlad Nowajczyk [5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz