Brzmi jak: kopiści
Megadeth
Ile miało być tych
nieszczęść? No dobra, rumuński kwartet zawinił tylko zrzynactwem. Poziom
trzymają. Do połowy płyty jest wręcz bardzo dobrze. Oparty na tnących riffach
thrash, inspirowany Megadeth, Metalliką (z „Master”), Kreatorem i Testamentem
broni się jak najbardziej. Dalej robi się zbyt… dejwowo. Wokalista przestaje
się starać i cedzi przez zęby. Ostatni instrumental znów podnosi ocenę. Wykonany
z gościnnym udziałem niezłego śpiewaka Mihaia Barbu cover Rainbow średnio
pasuje do całości. Jest potencjał, są pomysły, ale czas przestać robić lachę
Rudemu. Serio serio.
www.facebook.com/deathrattlethrash
Vlad Nowajczyk [6]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz