piątek, 18 października 2019

METABOLIC “Eraser” i “Peacemaker”


Brzmi jak: germański thrash metal
Miasteczko, z którego pochodzi ten hord, kojarzyć się może z ikonicznie chujowym koncertem starego Mayhem. Szczęśliwie kwintet ów bleka nie wykonuje. Na debiucie eksperymentował nieco, za podstawę mając punkujący rodzimy thrash. Trochę Tankard, trochę wczesne Destruction, gitarowe interludia, wiolonczela (robiąca robotę), na koniec jakby industrialny death. Zespół poszukujący. Łojenie niespójne, lecz znamionujące solidne już rzemiosło.
Drugi krążek wyszedł po czteroletniej przerwie wydawniczej i zawiera muzę jasno ukierunkowaną na oldschoolowy thrash. W międzyczasie bowiem okazało się, że eksperymentatorów dziś pod dostatkiem, a nie ma kto łoić klasycznie, bez udziwnień. Sepultura z “Beneath The Remains”, Kreator i Sodom to drogowskazy dla ekipy z Bischofswerdy, historycznie zwanej Biskopicy. Szybko, sprawnie i do rzeczy.
Vlad Nowajczyk [6] i [8]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz