Brzmi jak:
germański thrash metal
Miasteczko, z
którego pochodzi ten hord, kojarzyć się może z ikonicznie chujowym koncertem
starego Mayhem. Szczęśliwie kwintet ów bleka nie wykonuje. Na debiucie eksperymentował
nieco, za podstawę mając punkujący rodzimy thrash. Trochę Tankard, trochę
wczesne Destruction, gitarowe interludia, wiolonczela (robiąca robotę), na
koniec jakby industrialny death. Zespół poszukujący. Łojenie niespójne, lecz
znamionujące solidne już rzemiosło.
Drugi krążek
wyszedł po czteroletniej przerwie wydawniczej i zawiera muzę jasno
ukierunkowaną na oldschoolowy thrash. W międzyczasie bowiem okazało się, że
eksperymentatorów dziś pod dostatkiem, a nie ma kto łoić klasycznie, bez
udziwnień. Sepultura z “Beneath The Remains”, Kreator i Sodom to drogowskazy
dla ekipy z Bischofswerdy, historycznie zwanej Biskopicy. Szybko, sprawnie i do
rzeczy.
Vlad Nowajczyk
[6] i [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz