Pure Steel
Records
Brzmi jak:
amerykański power metal
Trzeci krążek z
rzędu w podobnej stylistyce. Trzeci bardzo dobry. Czacha dymi, będę musiał
posłuchać jakiegoś gówna dla oczyszczenia głowy. Na wokalu pan z Wolfen, który
dawno temu połknął Matta Barlowa. Na gitarach mnóstwo gości, dzięki którym
partie solowe są tu wyjątkowo różnorodne. Sama muza zaś to miks starego Iced
Earth (a jakże), jedynki Heathen, Crimson Glory i bogów z Judas Priest.
Zabawnie się robi w otwierającym płytę “ The Past Is Dead”, gdy gity brzmią
zupełnie jak na debiuce Thermita. Oto, do czego prowadzą te same wpływy.
Vlad Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz