Black Widow
Records
Brzmi jak: progresywny
doom rock
Siedemdziesięcioczterominutowa
kobyła, która się nie nudzi. Udało się Włochom stworzyć potwora, łącząc wpływy
Black Sabbath (i, w ósmym kawałku, Candlemass) z rockiem progresywnym z lat
70-tych. Jethro Tull, Genesis, Pink Floys, Van Der Graaf Generator, sporo
zagrywek jazzowych. Wszystko w służbie rozbudowanego konceptu i bez
przynudzania. Osobiście wolałbym trochę więcej Sabbs, ale to już moja faaberia.
Vlad Nowajczyk
[8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz