wtorek, 31 marca 2020

DRAGONLORE “Lucifers Descent”


Iron Shield Records
Brzmi jak: średniawka
Pięciu doświadczonych muzyków z Chicago. Dwóch ze świetnego Stone Magnum, więc powinno być dobrze. Nie jest. Wpływy zacne: King Diamond, Judas Priest, Black Sabbath. Kawałki mało chwytliwe, aranżacje przeciętne do bólu. Gdyby jeszcze wokal okazał się powyżej poziomu całości... Tymczasem wpasowany jest idealnie. Dragonlore to wzorzec przeciętności. Słyszałem wiele gorszych płyt, do których z różnych powodów wracałem. Do “Lucifers Descent” nie wrócę z pewnością.
Vlad Nowajczyk [4.5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz