niedziela, 1 marca 2020

RITUAL STEEL “V”


Pure Steel Records
Brzmi jak: nieociosany heavy metal
Lubiłem debiut Ritual Steel, wtedy jeszcze całkowicie niemieckiej kapeli. Nie tak bardzo jak kolega, który chciał ich do Polski ściągać, ale byli dla mnie naprawdę spoko. Zniknęli mi jednak z horyzontu na wiele lat. Okazało się, że w tzw. międzyczasie bębniarz Martin Zellmer wymienił cały skład, a kapela stała się w zasadzie projektem. Gitary i bas obsługuje bowiem jeden człowiek: Sven Böge. Bas podąża za gitarami na tyle, że go brak. Są za to bębny i wokal. John Cason ze swą rozedrganą manierą pasowałby nawet do coverbandu Dead Kennedys. Tutaj razi przedziwne akcentowanie końcowych słów w wersach. Razi bardzo, bowiem brzmi nienaturalnie. Ten wysoki głos lepiej jednak sprawdza się w jego drugiej formacji: Exiled.
Problem mam też z kompozycjami. O ile szeroka (w ramach heavy/power) lista wpływów to atut, z połączeniem składników jest gorzej. Grave Digger, Iced Earth, Omen, Skullview, Judas Priest, Jag Panzer – każda z tych ekip to znacznie wyższe półki niż Ritual Steel. Czegoś tu brakuje. Nie tylko basisty.
Vlad Nowajczyk [5.5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz