Brzmi jak:
korzenny NWOBHM
Badger, badger,
badger, badger, snake, snake! Oj przepraszam, nie ta bajka. Żadnych borsuków.
Badge sprawili sobie właśnie prezent na 40-lecie powstania zespołu. Drugą
płytę. Oczywiście nie grali przez całe 4 dekady, więcej było przestojów, lecz
od 2016 działają nieprzerwanie. Będąc zespołem z fazy schyłkowej NWOBHM, nie
obawiają się wpływów “pozakanonicznych”. Duże wpływy bluesa, mocne zakorzenienie
w latach 70-tych (Scorpions, Saxon), ale i późniejsze naleciałości: Manilla
Road, Morrissey, Chris Isaak. Że oszalałem? To posłuchajcie śpiewu Grahama
Waudby. Dyć jego partie to Shark + dwóch wspomnianych przed chwilą panów. Solidny,
równy krążek z wieloma zapadającymi w pamięć numerami. Tylko do kroćset, to
powinno być porządnie wydane. CDr + wydruki z domowej drukarki to rozwiązanie
rozmijające się z oczekiwaniami kolekcjonerów płyt.
Vlad Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz